Polacy jako naród silnie migrujący zapisują się w oczach obcokrajowców jako ludzie trudniący się wszystkimi możliwymi profesjami. W szczególności tymi niższego szczebla, fizycznymi i takimi, których nie chcą podejmować inni. Dlatego też bardzo często filmowi robotnicy, złote rączki, budowlańcy czy hydraulicy dostają polską narodowość, a to daje możliwości do powielania innych klisz na nasz temat, takich jak na przykład nadużywanie alkoholu. Tak też było we francuskiej komedii obyczajowej pt. Gazele (Les Gazelles) z 2013 roku choć warto zauważyć, że we Francji "pić jak Polak" nie jest wcale czymś negatywnym.
Bohaterki filmu Gazelle (2013)
Film opowiada o losach trzydziestolatki, Marie Quignard (Camille Chamoux, autorka scenariusza), która staje na rozstaju swojej życiowej drogi. W obawie przed miłosną stagnacją postanawia zmienić swoje życie i odejść od ukochanego wpadając tym samym w wir imprezowania. Jak na singielkę przystało, postanawia odbudować relacje z koleżankami w podobnej sytuacji i dać się ponieść emocjom podczas licznych libacji alkoholowych. Rozpoczyna się “sex w wielkim mieście” tyle, że w tańszym wydaniu – na zakrapianych imprezach dziewczyny nie piją szampana Don Perignon tylko własnoręcznie przygotowywanego drinka o nazwie Teraz Polska. Jego skład na początku jest owiany tajemnicą, ale po kilku głębszych koleżanka Marii, Gwen zdradza, że jest to wódka wymieszana z tabasco i jakimś syropem. Mimo iż widzimy Marie w towarzystwie butelki Ruskiego Standardu i nazwa ta jest najprawdopodobniej błędna to drink ten jest zapowiedzią dużo większego polskiego motywu.
Bohaterki filmu podczas picia "Teraz Polska"
Scenariusz zakładał osadzenie Marie w jak najgorszym położeniu, sytuacji, której widz jej nie zazdrości. Dlatego do samego rozstania z partnerem dorzuca jeszcze niewygodnego współlokatora, oczywiście Polaka. Na chwilę przed rozstaniem, Marie rozpoczęła remont swego mieszkania do którego zatrudniła grupę polskich fachurów. Problem w tym, że zrezygnowała też z kredytu, który miał pokryć koszty renowacji mieszkania, a polscy pracownicy rozłożyli już narzędzia. Poznajemy więc Janusza (Maciej Patronik, polski aktor) wraz ze swoimi dwoma pomocnikami. Już od pierwszej zasłyszanej rozmowy między nimi dowiadujemy się, że przy poprzedniej robocie popełnili błąd, który opóźnił realizację o dwa miesiące. Nie wróży to nic dobrego, ale umowa została podpisana, a praca ma zostać wykonana. Na domiar złego, gdy brygadzista Janusz dowiaduje się o kłopotach finansowych, oświadcza, że będzie u niej mieszkał dopuki sprawa się nie wyjaśni. Kasa musi się zgadzać.
Kadr z filmu
Janusz to konkretny facet, którego uścisk dłoni można zapamiętać na długo. Jego wygląd zewnętrzny jest typowy dla jego gatunku – to łysiejący, postawny facet po czterdziestce z lekką nadwagą i dłońmi wielkości bochnów chleba. I obowiązkowym, kilkudniowym zarostem. Nie ma okazji by zobaczyć go w innym stroju niż w tym w którym pracuje. Jego outfit to zazwyczaj polar lub flanelowa koszula na przepoconym t-shircie plus dresowe spodnie. Najprawdopodobniej mieszka we Francji od dłuższego czasu ponieważ świetnie radzi sobie z językiem francuskim, bez żadnych kompleksów. Oczywiście kaleczy go okrutnie, ale wszystko rozumie i nie ma oporów przed komunikowaniem się w tym języku nawet między kolegami z Polski. Stereotypowe nasycenie Janusza uzupełnia fakt, że przy pracy lubi słuchać disco-polo i popijać wódeczkę (koniecznie czystą, a jak przyjdzie kac-morderca to ratuje się browarkiem).
Marie: Prosze się nie denerwować.
Janusz: Ja się nie denerwuje. Jestem Polakiem.
Kadr z filmu Gazele / Janusz-budowlaniec
Pomimo wielu polskich klisz, Janusz ma też cechy indywidualne, odróżniających go od innych filmowych robotników z Polski. Jest pewny siebie, i nie widać w nim strachu przed utratą pracy. Jest panem swojego losu i bezpośrednio załatwia sprawy z klientami. Nie ma w nim nic z zahukanego pracownika na obczyźnie, który tyra za półdarmo na dwa etaty w obawie, że na jego miejsce przyjdzie kto inny. Ma swoje zasady i nie boi się o nich mówić, na przykład nie pracuje w weekendy mimo iż Marie by na tym zależało. Powyższy opis może sugerować, że Janusz jest postacią negatywną, jednak mniej więcej w połowie seansu jego wizerunek zostaje stanowczo ocieplony, ale tylko po to by mógł runąć w finale z większej wysokości. Marie jest zmuszona poddać się obecności Janusza we własnym mieszkaniu, ale dobrze na tym wychodzi bo jak się ma okazać będzie to dobry, wspólny czas. Janusz pomimo braku wykształcenia terapeutycznego jest świetnym słuchaczem co dla zanurzonej w depresji (i na kacu) Marie jest jak miód na serce. Januszowi raz-dwa włącza się instynkt ojcowski dzięki czemu otacza ją opieką najwyższych możliwych lotów przygotowując jej jajecznicę i przykrywając kocykiem. Ponadto, kierując się zasadą “czym się strułeś tym się lecz” szybko wyciąga dwa kieliszki i butelkę wódki by zniwelować jej kaca. Marie oczywiście nie znała tego sposobu.
Kadr z filmu Gazelle / Janusz, polej.
Marie: Zna Pan “Teraz Polska?” (drink z polską wódką)
Janusz: Niedobre. Tylko czysta. Inaczej boli głowa.
Marie: Daj mi korniszona.
Janusz: To jest o-gó-rek (po polsku).
Marie: Sam jesteś ogórek (uśmiecha się).
Jego dobroć nie kończą się jednak na rozlewaniu wódki po szkle. W pewnym momencie zaprasza Marie do tańca przy panoramie miasta i utworze Violetty Villas pod tytułem "Nie ma takich oczu" z 1967 roku. Prawdziwy z niego romantyk romantyk.
W końcu tak w Polsce rozwiązuje się problemy -wóda i taniec do ckliwej pioseneczki. Warto jeszcze raz podkreślić, że nie ma w tej scenie żadnego podtekstu seksualnego, a ich relacja jest wyłącznie przyjacielska. Bardziej jak ojciec-córka.
Kadr z filmu Gazelle / Terapia Janusza
Niestety sielanka nie trwa zbyt długo. Jak już wspomniałem wizerunek Janusza będzie miał okazję upaść...Następnego dnia Marie zostaje przebudzona niepokojącymi hałasami w jej mieszkaniu. Okazuje się, że to Janusz wraz z jego ekipą wtargnęli do mieszkania z wielkimi skrzyniami. Zdezorientowana Marie próbuje się dowiedzieć co się właściwie dzieje. Zajmie jej chwilę czasu zanim zatrybi, że Janusz oprócz budowlanki ma jeszcze inne zajęcie, a jego wcześniejsza opieka nie była jedynie wynikiem chęci czynienia dobra. Prowadzi bowiem metę z polską gorzałą stając się tym samym bardziej przedsiębiorczym niż jej się wydawało. Kuzyn Janusza, Gienek zajmuje się produkcją w Łodzi i przemytem, a Janusz ze swoimi zajmuje sie dystrybucją w Paryżu. Gdy Marie reaguje złością, Janusz nie czuje zażenowania tylko nakrywa do stołu aby zareklamować swoj produkt.
Marie: Janusz co to?
Janusz: Wódka
Marie: Jesteście przemytnikami?
Janusz: Domowej roboty.
Marie: Sami ją robicie?
Janusz: Nie, mój kuzyn Gienek
Marie: Czemu nic mi nie powiedziałeś?
Kadr z filmu Gazelle / Finałowe pojednanie
Tak więc mamy w tym filmie Janusza, Polaka z krwi i kości, ciężko pracującego i przedsiębiorczego faceta, który nosi na plecach worek stereotypów. Z jednej strony jest ciepły i rodzinny jednak jest to podszyte jakimś interesem - jest też cwaniakiem i kombinatorem. Nielegalnie handluje bimbrem bez akcyzy mając w nosie prawo i ryzyko jakie niosą za sobą podobne działania. Sam też nie stroni od wódki, którą pije wyłącznie w formie sote. Łamie jednak stereotyp Polaka, który nie zna języka obcego, nawet wtedy gdy jest mu potrzebny do pracy za granicą. Mówi i rozumie po francusku. Na ekranie zostało podkreślone jego przywiązanie do ojczyzny co pomimo wielu wad kreuje go na swego rodzaju patriotę - często wtrąca polskie słowa do rozmowy, kupuje polskie produkty na obczyźnie (piwo Żywiec, polskie ogórki), a także słucha polskiej muzyki. Dzięki niemu usłyszymy w tym filmie aż dwa polskie utwory: wspomniane już Nie ma takich oczu Violetty Villas oraz discopolowy łupaj-cupaj Gdzie podziały się Marzenia zespołu Drossel z małej wioski Pelplin na Pomorzu. A na dodatek cały wątek dobrze się kończy i Marie wchodzi w interes z Januszem :)
Kadr z filmu
Comments