W roku 2003 roku na festiwalu w Berlinie statuetkę Jupitera za najlepszy film niemiecki zgarnął Was nicht passt, wird passend gemacht w reżyserii młodego filmowca Petera Thorwartha. Historia opowiedziana na ekranie jest wariacją o dwóch zwaśnionych braciach, ale sam tytuł odnosi się do epizodycznej roli Marka, Polaka pracującego na czarno w Niemczech. Was nicht passt, wird passend gemacht oznacza co nie pasuje, to się dopasuje. Niestety film nie miał dystrybucji w Polsce więc poza nim funkcjonuje jedynie angielski tytuł If It Don't Fit, Use a Bigger Hammer. I tutaj warto zadać pytanie: Co się nie mieści, a ma się zmieścić? A może kto? Oczywiście Polak! Gdzie? W fundamentach domu. Dlaczego? Bo trzeba ukryć jego zwłoki. A jak się jednak nie zmieści? Trzeba go pociąć na kawałki! Jak się popieści to się i zmieści! Nie jest to jednak ani kryminał, ani krwawy horror lecz całkiem zabawna komedia z niezbyt dużym budżetem. Nie zmienia to jednak faktu, że tytuł ten jest wart uwagi. Aby jednak dobrze opisać zarówno film jak i okoliczności jego powstania należy wrócić do lat 90-tych...
Bohaterowie filmu Was nicht passt, wird passend gemacht
Reżyser Peter Thorwarth wychowywał się w Unnie, w zagłębiu Ruhry gdzie miał okazję obserwować chętnych do pracy hutników, zbrojarzy, górników i robotników z całej Europy. Między nimi było również mnóstwo Polaków, którzy od XIXw. migrowali w te okolice poszukując pracy. Industrializm jego okolicy oraz ludzie go tworzący stał się tematem przewodnim jego pierwszych filmowych podrygów. W 1996 roku Thorwarth, jeszcze jako student reżyserii w monachijskiej filmówce, zaprezentował na festiwalu Rüsselsheim Filmday krótkometrażowy Was nicht passt, wird passend gemacht będący podwaliną do pełnometrażowej wersji z 2002 roku o której za chwilę. Jego film podkreśla multikulturowość niemieckiego społeczeństwa, a satyra uderza głównie w niewykwalifikowanych niemieckich budowlańców przedstawiając ich jako słabych fachowców, wiecznych kombinatorów i przede wszystkim idiotów. Trzech kumpli od łopaty Horst (Willie Thomczyk), Mehmet (Ömer Simsek) i Karl (Ralf Richter) to Ekipa Chaosu jak sami się przedstawiają. Pracę łączą z zabawą odtwarzając scenki walk kung fu przy piwku chłodzonym w betoniarce, a ich działania obserwuje młody starzysta-architekt Filip (w tej roli reżyser Peter Thorwarth) co nie do końca odpowiada starym wyjadaczom. Ekipa nie wyrabia się z terminami więc pada decyzja o zatrudnieniu kogoś do pomocy. Trafiają na Polaka, który ma uratować beznadziejną sytuację i popchnąć prace do przodu. Oczywiście pracując na czarno.
Kadr wersji krótkometrażowej / moment przyjazdu Polaka na plac budowy
Przywieziony na budowę Polak o imieniu Marek (Paco Gonzalez) powoduje jednak lekkie rozczarowanie - nie rozumie ani słowa po niemiecku i nie ma roboczego stroju - ubrany jest w "kościółkowy" outfit co w połączeniu z drobną figurą nie rokuje zbyt dobrze na budowie. Swoją drogą Marek urodą bardziej przypomina Cygana niż Polaka, ale przynajmniej jest przyjaźnie nastawiony i chętny do pracy. Po 5 minutach obecności na placu budowy Marek bierze się do roboty jednak pierwsze co robi to spada z rusztowania i ginie na miejscu, wprawiając asów budowlanki w niemałe zakłopotanie.
Kadr wersji krótkometrażowej / Chwila po upadku
Postać Marka jest widoczna na ekranie bardzo krótko, ale tyle wystarczy by zorientować się, że jego obecność (lub właśnie jej brak) jest trzonem fabuły. Jako, że Marek był nielegalnym imigrantem, a panowie nie chcą tracić czasu na formalności, postanawiają pokroić ciało i zacementować je w fundamentach domu, który właśnie budują. Po co robić sobie problemy? Kto by go w ogóle szukał?
Kadr z wersji krótkometrażowej / Chwila po upadku
Wtajemniczają młodego Filipa w plan ukrycia zwłok nie wspominając mu o tym, że domniemana ofiara tak naprawdę jest jedynie aktorem w sztuce fachmanów - śmierć Polaka była swingowana przez trójkę obiboków w celu wyłudzenia kasy od swojego szefa-wyzyskiwacza za milczenie w kwestii wypadku. Polak był według nich idealnym kandydatem do takiego przekrętu ponieważ wydawał się lekko niedorozwinięty, nie znał języka (więc nie będzie zadawał zbędnych pytań), a po otrzymaniu swojego wynagrodzenia szybko zniknie. Po odegraniu sceny ćwiartowania i pakowania "zwłok" do worka pozwalają Filipowi brać udział w zalewaniu go cementem wystawiając jego lojalność na wielką próbę. Psychikę i żołądek również. Ciało Marka, a ściślej mówiąc żywy Marek nie został wcale pokrojony i zalany betonem tylko ukryty na cały dzień.....w ToiToi'u. Polak odgrywa tutaj więc kukłę służącą do wzbogacenia się nieuczciwego Niemca na innym nieuczciwym Niemcu. Jego ręce wcale nie są potrzebne do pracy jak mogłoby się z początku wydawać. Wygląda na zdezorientowanego jakby ktoś wyrwał go z innego świata. Jego użyteczność zostaje sprowadzona do siedzenia w przenośnym kiblu i byciu cicho. Finalnie jest jednak zadowolony bo tak naprawdę zarobił, a się nie narobił.
Kadr wersji krótkometrażowej
Thorwarth po zdobyciu większego doświadczenia za sprawą Was nicht passt oraz kolejnych short movies i debiutu pełnometrażowego pt. Bang Boom Bang - Ein todsicheres Ding w 1999 roku postanowił wrócić do korzeni i rozwinąć historię feralnej grupy budowlańców w formie profesjonalnego filmu i tak w 2002 roku zaprezentował film pod tym samym tytułem Was nicht passt, wird passend gemacht. Nowy film dotyczył już troszkę innego budowlanego przekrętu - tym razem Ekipa Chaosu pracująca dla Wernera Wiesenkampa (Dietman Bar) znajduje na placu budowy wielką bombę z czasów II Wojny Światowej. I to w obrysie domu który właśnie stawiają. Aby uniknąć zamieszania jakie mogłoby wyniknąć w przypadku zgłoszenia znaleziska, decydują się ten fakt zatuszować. W tym celu zmieniają plany budowy, i skracają prefabrykowane elementy, zmniejszając tym samym cały budynek, byleby nie dotykał bomby.
Kadr z wersji pełnometrażowej. Ekipa chaosu w akcji.
Kadr z wersji krótkometrażowej.
Na motyw związany z nielegalnym pracownikiem z Polski również znalazło się miejsce w nowej wersji filmu. Tym razem w rolę Marka z Warszawy wcielił się niemiecki aktor profesjonalny Armin Dillenberger. Ekipa Chaosu ponownie w obawie przed niedopilnowaniem terminów namawia swego szefa Wernera na zatrudnienie nielegalnego pracownika (oczywiście ponownie robią to dla przekrętu).
Kadry z filmu: Poszukiwania Polaka.
Gdzie znajdę Polaków do wynajęcia?
Przy wyjściu ze stacji benzynowej jest toaleta. Polacy zazwyczaj czekają w okolicach toalety, ale tylko w poniedziałki. To dobrzy pracownicy, kosztują jedyne 7,50 (marek) za godzinę i to bez ubezpieczenia
Gdy na placu budowy pojawia się Werner z Markiem od razu przestrzega resztę ekipy przed nowym kolegą sugerując, że mogą z tego wyniknąć jakieś kłopoty. Mają go obserwować ponieważ Werner boi się, że Marek ukradnie sprzęt i zniknie z pola widzenia.
Kadr z filmu: Marek dołącza do ekipy chaosu.
Gdyby coś się działo, od razu do mnie dzwoń.
Co może pójść nie tak?
Jeżeli coś zostało ukradzione, to na pewno jest w Polsce.
Po raz kolejny Polak został przedstawiony jako wąsaty niezguła, który w oczach ma dezorientację. Jest pogodny, uśmiechnięty i serdecznie wita się ze wszystkimi. Zdaje się być chętny do rozpoczęcia pracy jednak już po kilku minutach dochodzi do wypadku – spada z rusztowania i łamie sobie kark. Ponownie.
Polak spadł!
Jak to się mogło stać?!
Nie wiem. Pracowaliśmy i nagle ten idiota zleciał z rusztowania!
Niemiecka ekipa próbuje odegrać przed Filipem scenę reanimacji jednak wychodzi im to dość nieudolnie. Nie potrafią udawać, że chcą pomóc Polakowi. Nie mogą nawet wybrać spośród siebie ochotnika do zrobienia sztucznego oddychania ponieważ się brzydzą. Gdy o całym zajściu dowiaduje się ich brygadzista Werner daje swoim ludziom przyzwolenie na ukrycie zwłok unikając tym samym kłopotów związanych z dalszą budową i wypłaca im dodatkową pensję za utrzymanie wypadku w tajemnicy.
Kadry z filmu: Rozterki szefa budowy.
Panowie podobnie jak w krótkometrażowym oryginale upewniają się aby niewtajemniczonemu Filipowi zdawało się, że tną ciało krajzegą i wrzucają go do otworu wykutego w fundamencie. Motywu ukrycia Polaka w przenośnej toalecie już nie ma, ale ponownie pojawiła się za to scena prowizorycznego pogrzebu zorganizowanego przez multikulturową grupę nieudaczników. Wszystko na potrzeby wiarygodności w oczach małolata Filipa. Pogrzeb nie odbywa się w zachowaniu szacunku do zmarłego. Panowie ustawili z się z butelkami piwa w ręku w około dziury w ziemi by pomodlić się, każdy po swojemu. Po kilku chwilach ciszy Karl dopala papierosa i wrzuca peta do grobu co komentuje tekstem : From ashes to ashes. Całe to zajście odbije się szerokim echem w psychice Filipa, którego bedą nawiedzać senne koszmary.
Kadr z filmu: Marek jako senny koszmar Filipa.
Po całej akcji Ekipa Chaosu z wykluczeniem Filipa spotyka się z Polakiem przy kolejnej flaszce aby się rozliczyć. Przy ostatnich targach nazywają go chciwym, ale ostatecznie wywiązują się z umowy pod warunkiem, że niezwłocznie wyjedzie z Niemiec aby ich szwindel nie wyszedł na jaw.
Kadr z filmu: Spotkanie po udanym przekręcie i przekazanie wypłaty
Tak się jednak nie dzieje. Nieuczciwy Polak nie dotrzymuje słowa i pozostaje w Niemczech narażając budowlańców na srogi przypał. W związku z tym przed napisami końcowymi spotykają go jeszcze trzykrotnie: na stacji benzynowej, w lokalnym aeroklubie do którego należy Werner, a także w dzielnicy czerwonych latarni gdzie przyłapali go jak wychodził z polskiego burdelu. Miło z jego strony, że wspiera rodzimy biznes.
Kadry z filmu: Nieoczekiwane spotkania z Markiem.
W międzyczasie okazuje się, że Marek niespodziewanie zbił fortunę na giełdzie co obraca jego życie do góry nogami. W niemieckim kinie ukazywanie Polaków w kontekście sukcesu czy niesłychanego szczęścia to niezwykła rzadkość. Finał filmu jest zwieńczony happyendem, gdzie bogaty Polak otwiera własne przedsiębiorstwo budowlane i zatrudnia wszystkich członków ekipy Wiesenkampa uwalniając ich spod jego jarzma. Można rzec od zera do milionera choć warto zaznaczyć, że bez farta Polak prawdopodobnie pozostałby w realiach przenośnej toalety. Jedno jest pewne - Marek Krasowski nie ma zamiaru wracać do Polski, ani jako bankrut, ani jako bogacz.
Podsumowując: Podczas seansu obydwu wersji filmu zobaczymy tę samą postać w nieco różnych wydaniach. Marek to postać uwikłana w nieuczciwe machlojki jednak przedstawiona z dużą dawką sympatii (właściwie cały czas jest uśmiechnięty). To prosty chłop szukający pieniędzy na lepsze jutro, którego próżno szukać w Polsce. Nie ma złych zamiarów, nie kradnie i nie pije więcej od swoich niemieckich kolegów. Jest zagubiony w obcym kraju, nie zna języka i sprawia wrażenie nieświadomego sytuacji w której bierze udział. Jest jedynie pionkiem w nieuczciwej grze pazernych i rozleniwionych Niemców, którzy mają Polaków za nic.
Kadr z filmu: Szyld firmy założonej przez Marka
Na sam koniec chciałbym wspomnieć, że dwie wersje Was nicht passt, wird passend gemacht nie wyczerpały komicznych możliwości nieporadnych budowlańców z Ekipy Chaosu więc już w 2003 roku rozpoczęto prace nad serialem telewizyjnym. On również niepozbawiony jest polskich motywów. Peter Thorwarth oddał stery młodszym kolegom po fachu, a jedynym aktorem z głównej obsady, który kontynuował te samą rolę po raz trzeci jest Ralph Richter jako Karl. Poza nim pojawia się jeszcze Ivan Jurcevic, który w wersji z 2002 wcielił się w bodyguarda pod domem publicznym, a w jednym z odcinków serialu w Polaka stojącego na drodze Karla. Jednym z członków Nowej Ekipy Chaosu jest Jochen Kowalski, a jego córka Martina Kowalski jest z tych najładniejszych w klasie. W serialu pojawił się również polski aktor pracujący w Niemczech Marek Włodarczyk.
Kadr z serialu: Robotnicy z Polski kontra Karl.
źródła:
Comments