Budapeszt udaje Warszawę [Art of Steal]
top of page
  • KapitanVideo

Budapeszt udaje Warszawę [Art of Steal]

Zaktualizowano: 17 maj 2022


Art of Steal (z 2013 roku) to jeden z tych filmów, których wcale nie trzeba obejrzeć przed śmiercią. Podstarzałe gwiazdy pokroju Kurta Russela czy Matta Dillona dwoją się i troją na ekranie, aby wypaść jak najlepiej, jednak efekt pozostaje mizerny – mamy kolejny kanadyjski akcyjniak za paczkę frytek. Nie piszę jednak o nim dla walorów artystycznych, a dla pierwszych 10 minut filmu, które rozgrywają się w Polsce czy ściślej mówiąc w miejscu, które udaje Polskę. Cała historia opowiedziana jest z perspektywy Cruncha (Kurt Russell), który pełni również rolę narratora. Rozpoczyna z grubej rury, przekazując nam kilka więziennych prawideł, a jako że jest złodziejem dzieł sztuki, zwiedził w swej karierze niejeden zakład karny. Mimo to więzienie, w którym zaczyna swoją narrację, jest wyjątkowe. Bo polskie.

Crunch: Nie ma czegoś takiego jak ostatnia robota, choć w Polsce było blisko.

Kadr z filmu: Kurt Russell jako były kaskader i złodziej dzieł sztuki


Wpadł podczas jednego ze skoków w Warszawie i trafiła mu się odsiadka we Wronkach, która zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Z doświadczenia wie, że z odsiadki pamięta się jedynie dwa dni: pierwszy i ostatni, ale twierdzi, że z odsiadki we Wronkach pamięta się każdy dzień. Kilka ujęć z więzienia prezentuje oprychów z samego dna piekieł, którzy niewerbalnie insynuowali to, co go tam czeka. Sodoma i Gomora. Więźniowie zostali ukazani sztampowo – wygolone koksy z powybijanymi zębami czekający tylko na świeże mięsko, by bić i gwałcić. Następnie Crunch opowiada, jak tam trafił. Wraz ze swoimi pomocnikami w Warszawie próbował ukraść „Kobietę w czerwonej sukni” Paula Gauguina, który właśnie został zakupiony przez polskiego kolekcjonera dzieł sztuki i bandziora jednocześnie – Stanisława Bartkowiaka przedstawionego na ekranie jako Stash „The Mark”. Polak został opisany jako bogaty, niebezpieczny i skorumpowany.

Kadr z filmu: Stash Bartkowiak i jego ludzie.


Stash zamówił skradziony w Oslo obraz, jednak potrzebował sprawdzić, czy oby na pewno nie jest to reprodukcja. Jest zapobiegawczy i stosuje wszystkie możliwe technologie bezpieczeństwa, jednak złodzieje są sprytniejsi i udaje im się podłożyć podróbkę. Polski biznesmen już po transakcji orientuje się, że został zrobiony w balona i wszczyna pościg po ulicach Warszawy, podczas którego chłopaki Cruncha wpadają i zgarnia ich policja. Koniec polskiego motywu – niby nic wielkiego, ale z tego krótkiego zlepka scen można zauważyć wiele szczegółów, które demaskują stereotypowe myślenie o naszym kraju, które znamy z dziesiątek innych zagranicznych filmów.

Kadr z filmu: Nick (Dillon) myli Polaków z Ukraińcami.


Przede wszystkim Warszawa została przedstawiona jako miasto bezprawia, w którym łączą się pozornie dwa przeciwstawne światy: zacofany oraz bogaty kulturowo. Z jednej strony główni bohaterowie zastają w Polsce galerie pełne drogocennych obrazów, rozwożącego się limuzyną bossa, by z drugiej strony zobaczyć rozklekotanego trabanta w roli miejskiej taksówki oraz plotkujące kobiety w chustach na głowie. Cały absurd tych „wiejskich bab” polega na tym, że siedzą w metrze, które dość mocno kontrastuje z ich ludowym outfitem.

Kadr z filmu: Trambant na taksówce w Warszawie.

Kadr z filmu: Kobiety w chustach plotkujące w wagonie metra.


W odczuciu rabusiów Polska jest czymś na wzór "Dzikiego Wschodu" - miejscem gdzie można robić to co się chce. W pewnym momencie Nick (Dillon) twierdzi, że w galerii zapewne nie ma alarmu, ale być może miała to być forma polish joke'a.

Nick: Mamy tu obrazy warte miliony a my nic z tym nie robimy
Paddy: Odpuść
Nick: Tu jest Polska, możemy robić co chcemy
Paddy: Gauguin jest cenniejszy niż 5 pokoi z obrazami, które są pod alarmem.

Co ciekawe, filmowcy pracujący przy tym projekcie wcale nie wybrali się do Polski aby zrealizować "polskie sceny" tylko markowali je w Rumunii oraz na Wegrzech nie zważając na to jaki to będzie miało wpływ na efekt końcowy. Dzięki temu ujęcia sprzed galerii sztuki oraz scena pościgu to zlepek shotów z ulic Bukaresztu, a nie Warszawy. Podobnie ma się rzecz z ujęciami na stacji metra gdzie śmiało można dostrzec rumuńskie tablice informacyjne i reklamy. Tylko w jednym czy dwóch miejscach zauważyłem skromny napis "wyjście" i trabant-taksówka miał polską rejestrację. To by było na tyle jeżeli chodzi o starania kanadyjskich scenografów. Podobnie jest z policją, która również nie jest ubrana w polskie mundury. Wisienką na torcie tego lokacyjnego galimatiasu jest monumentalne ujęcie Warszawy, na którym widać... Zamek Królewski i Most Łańcuchowy w Budapeszcie przy akompaniamencie rosyjskiego chóru.

Kadr z filmu: Budapeszt udający Warszawę.


Produkcja była bardzo tania, a znani aktorzy widniejący na ekranie byli wtedy w artystycznym dołku i łapali się niekoniecznie najlepszych ról. To jednak nie tłumaczy wszystkich nieścisłości i niedoróbek. W moim odczuciu, gdyby nie zabrakło pieniędzy na wysłanie operatora do Warszawy w celu skręcenia dosłownie kilku ujęć, efekt byłby dużo lepszy. Kolejną rzeczą, która mogłaby uwiarygodnić sceny rozgrywające się Warszawie były dialogi. W filmie usłyszymy zaledwie kilka koślawych zwrotów po polsku, a przecież w tej szmirze pojawili się dwaj aktorzy polskiego pochodzenia. Można było ich mocniej wykorzystać. W rolę Stasha Bartkowiaka wcielił się bowiem (urodzony w Anglii) Eugene Lipinski, a w detektywa Kumika (urodzony w Krakowie) Vieslav Krystyan. Obydwaj znają język polski, jednak większość ich kwestii była mówiona po angielsku. Pierwszego z nich znamy z Wyboru Zofii (to on wyjawił fakty o antysemickich zachowaniach ojca Zofii), a drugiego znamy z innej kanadyjskiej szmiry pt. Shrine, którą opisywałem tutaj.

Kadr z filmu


Podsumowując, Polska została przedstawiona negatywnie, jako miejsce idealne do narobienia sobie kłopotów. Wiele błędów lokacyjnych i scenograficznych, a także kilkukrotne parowanie nas z Rosjanami czy Ukraińcami sprawia, że w oczach polskiego widza, twórcy tego filmu pozostaną wyjątkowymi ignorantami i wcale nie tłumaczy ich niski budżet czy nieodrobiona lekcja z geografii.


źródła:

cda.pl

imdb.com










172 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page