Don't fcuk with Polish Prince! [Diamonds]
top of page
  • RobertRawski

Don't fcuk with Polish Prince! [Diamonds]

Świat polskiego sportu nigdy nie był wielką inspiracją dla zagranicznych filmowców. Poza garstką niewielkich nawiązań i wspominek nie znajdziemy żadnego znaczącego epizodu z polskim sportowcem w niepolskiej kinematografii. Być może kiedyś się to zmieni, ale na chwilę obecną jakiekolwiek nawiązania do polskiego sportu są incydentalne i błahe. Pozostają jeszcze przypadki w których przedstawia się sportowców fikcyjnych jako osoby polskiego pochodzenia, których jest odrobinę więcej i jak się okazuje najczęściej uprawianym przez nich sportem jest boks. Przykładów jest i tak niewiele, ale przynajmniej są. Jednym z nich jest Harry Agensky czyli główny bohater

mało znanego w Polsce filmu pt. Brylanty (Diamonds, 1999). W polskiego boksera wcielił się Kirk Douglas, znany, hollywoodzki aktor, odtwórca między innymi Spartacusa. Legenda w polskiej skórze. Stary Kirk w momencie premiery filmu miał 83 lata i przebywał od jakiegoś czasu na aktorskiej emeryturze wymuszonej przez udar i jego powikłania. Rola emerytowanego boksera z Polski prawdopodobnie została napisana specjalnie pod niego ponieważ jego postać boryka się z tymi samymi problemami - nie może się poruszać i poprawnie wysłowić. Trzeba przyznać, że dzięki tym zdrowotnym przypadłościom wypadł bardzo wiarygodnie. Jednocześnie była to jego ostatnia duża rola, potem pojawił sie już tylko w kilku epizodach by w końcu udać się na zasłużony odpoczynek.

Kadr z rozpoczęcia filmu


Film rozpoczyna powolny przejazd kamery po trofeach Harry'ego Agensky'ego, byłego czempiona, który zbierał wokół ringu rekordową publiczność. Widzimy mnogość medali, pucharów i proporców, a także wycinki z gazet ułożone na swego rodzaju nostalgicznym ołtarzyku. Anonser z offu opowiada o jego sukcesach i wspomina o tym, że przybył do Ameryki w 1927 roku w wieku zaledwie 11 lat. Nie wiele więc pamięta z czasu spędzonego w Polsce, ale płynie w nim polska krew co w filmie jest często podkreślane. W czasach świetności Agensky nosił przydomek The Polish Prince (Polski Książe) z którego jest bardzo dumny i chętnie się nim chwali, również w starości. Miał go nawet wychaftowanego na swoim bokserskim szlafroku podczas największych triumfów co widzimy w czarno-białych retrospekcjach. Sceny z młodym Kirkiem Douglasem, które mamy okazje zobaczyć to zapożyczone ujęcia z filmu Champion z 1949 roku w którym Douglas grał główną rolę. Zadanie ekipy od efektów specjalnych sprowadziło się więc do cyfrowej zamiany napisu Midge Kelly na The Polish Prince. Efekt jest wspaniały!

Porównanie kadrów z filmu Champion z 1949 roku i Diamonds z 1999 roku


Gdy tylko kamera przestaje interesować się sportowymi trofeami, poznajemy dzisiejszego Harry'ego, przeszło dziewięćdziesięcioletniego staruszka. Trzeba się dobrze przyjrzeć aby dostrzec w nim Polskiego Księcia sprzed pięćdziesięciu lat. Na starość, Agensky mieszka z jednym ze swoich synów i musi mierzyć się z typowymi dla jego rówieśników problemami czyli samotnością i zdrowiem. Nie dość, że jest świeżo upieczonym wdowcem to jeszcze niedawno przeszedł udar w efekcie czego ma problemy z wysławianiem się. Jego wolny czas jest wypełniony oglądaniem kaset video z rehabilitacją oralną dla poudarowców i rozmowami z telewizorem. Jego relacje z najbliższymi nie wyglądają najlepiej. Choć odwiedza go wnuk to relacje z synami nie są takie jakimi by chciał. Jego dwaj skłóceni synowie, Lance (Dan Aykroyd) i Moses (Kurt Fuller) nie są zgodni co do tego jak postępować z ich ojcem. Moses nie daje rady dłużej opiekować się staruszkiem ponieważ jak go określa - jest nieznośny i sprawia problemy, pomimo wieku potrafi upić się w pobliskim barze i rozkręcić awanturę. Lance wolałby zaś aby zostało jak jest. Jedynie syn Lance'a, a wnuk Harry'ego Michael (Corbin Allred) jest blisko niego. Gdy Michael przychodzi do Harrego zawsze może liczyć na szybką lekcję języka polskiego i bokserski trening w mistrzowskim szlafroku. Takich chwil się nie zapomina. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że dziadkowi bardzo zależy na tym aby wnuk pamiętał o polskich korzeniach. Wita go koślawymi słowami "jak się masz!" by usłyszeć w odpowiedzi równie koślawe "dobzie, dobzie".

Kadr z filmu: Dziadek z wnuczkiem


Charakterny staruszek marzy o tym aby nie dostać od synów biletu do domu starców tylko wynająć dużą farmę z obsługą tylko dla niego. Problemem są jednak pieniądze, których Lance i Moses nie mają. Ale i na to znajduje się sposób. Harry opowiada Michaelowi historię z czasów kiedy był mistrzem, gdy pewien amerykański gangster Duff the Muff Coogan zaproponował mu łapówkę za przegraną walkę. Oczywiście nagroda była niemała, w końcu Harry był mistrzem - miał dostać trzynaście skradzionych brylantów najwyższej klasy. Wysokość honorarium szybko zweryfikowała przekupność Polskiego Księcia, który zdecydował się wystawić mecz. Kosztowności postanowił ukryć w ścianie budynku gdzieś w mieście Reno gdzie przez lata ich wartość wzrosła z 345 tysięcy dolarów do 3 milionów. Wystarczy po nie pojechać i je odnaleść.

Kadr z filmu: Lance (Aykroyd) i Moses (Fuller) Ageńscy, synowie Harry'ego


Lance i Moses słuchali tych historii od dzieciństwa i podchodzili do nich sceptycznie. Traktują je jako legendy jednak ostatecznie udaje się zorganizować niezwykłą, międzypokoleniową podróż. Jest to bowiem ostatnia szansa na rodzinne pojednanie, do którego wszystkim brakowało odwagi. No i zostaje jeszcze pierwiastek szansy na to, że kosztowności naprawdę tam są. Wskakują więc do Forda Galaxy Kabrio i wyruszają niezwłocznie z Kanady do stanu Nevada zmieniając tym samym film z obyczajowego na lekko zwariowany buddymovie.

Polish Prince nie daje sobie w kaszę dmuchać


Okazuje się że Harry jest najbardziej młody duchem z całej trójki (Moses nie bierze udziału w podróży). Widmo końcówki życia wznieciło w nim taką iskrę, że staje się prowodyrem przeróżnych szalonych ekscesów. Na liście atrakcji znajduje się prawdopodobnie ostatnia okazja by poszaleć za kółkiem na autostradzie czy w kasynach Las Vegas, nocowanie z motelach i rodzinna wizyta w burdelu (!) gdzie Harry ma zamiar odbyć ostatni stosunek w życiu. Ewidentnie żegna się z tym światem. Tysiące kilometrów podróży, godziny rozmów, nostalgia. To wszystko pochłania ich tak bardzo, że prawie zapominają o brylantach. Właściwie to misja wykonana, więzy rodzinne zostają zacieśnione. Film sukcesywnie zmierza do tytułowych kosztowności jednak ich losy nie są potrzebne do opisu naszego Polaka więc świadomie je pomijam.

Jaki jest więc nasz Polak? Na pierwszy rzut oka zauważyłem brak większych stereotypowych elementów w obrazowaniu Polaków. Choć pomimo wieku pije alkohol to nie jest typem zapijaczonej gęby w przepoconym podkoszulku. Nie ma kwadratowego akcentu ani nie jest religijny. Nie ma nic z tych rzeczy. Jego wyznanie pozostaje zagadką lecz imię jednego z synów - Moses - mogłoby wskazywać w stronę judaizmu. Harry to lekko zrzędliwy staruszek, pragnący odejść mając u boku swoich bliskich. Jest oddany tradycji i jako jedyny w rodzinie Agenskych, prócz nazwiska nosi w sobie ślady polskości. Jego synowie i wnuk są już pokoleniami zamerykanizowanymi i zdają się być obojętnymi wobec swoich korzeni.

Kadr z filmu


Jest dosyć hałaśliwy, chętnie rozkręca awantury nie zważając na nikogo, ale nie da się odmówić mu poczucia humoru. Ma cięty język i chętnie by komuś jeszcze przywalił ku czemu ma nawet okazje! Wizyta u prostytutek również mogą świadczyć o przebłyskach młodości w umyśle Harrego. Jego ikrę widać choćby w scenie kiedy zatrzymują się na granicy Kanady i Stanów już na początku szalonej podróży. Podczas kontroli granicznej Harry nie może utrzymać na wodzy swojej niewyparzonej gęby i chwali się, ze jest Polakiem. Strażnik słysząc "takie rzeczy" odrazu nabiera podejrzeń i karze wyjść z samochodu oznajmiając, że rozpoczyna przeszukanie w celu znalezienia narkotyków. Przy okazji pyta czy Agenscy nie są przypadkiem komunistami co działa na Harry'ego jak płachta na byka - Dont fuck with Polish Prince! - krzyczy. Polak nie daje sobie w kaszę dmuchać.

Kadr z filmu: Rozmowa z policjantem.


Co ciekawe w późniejszej części filmu, Lance (Aykroyd) podczas kłótni mówi o swoim ojcu jako o naziście (Oh, great. I beat out a 90-years-old nazi). Tym razem jednak Harry był już poza kadrem i tego nie usłyszał. Nie poznajemy więc jego reakcji na ten tekst ze strony własnego syna. Pytanie tylko czy Lance niefortunnie użył takiego zwrotu by określić go jako tyrana czy raczej aby wysnuć insynuację jakoby Polacy mieli coś wspólnego z nazizmem. Być może twórcy sprytnie wpletli do filmu kolejną nitkę łączącą nas ze zbrodniami II Wojny Światowej. Być może jest to kolejna cegła do budowy medialnych "polskich obozów koncentracyjnych?". Tego raczej się nie dowiemy. W każdym razie poza nieprzychylnymi insynuacjami związanymi z komunizmem i nazizmem postać Harry'ego można odczytać raczej pozytywnie, jako dziarskiego starca z zasadami. Wielka szkoda, że film ten jest tak mało popularny w Polsce i tak trudno dostępny na jakimkolwiek nośniku.







799 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page